Powrót cz.49- Od Hekate, Lonana/Imery, Felizy

2015-06-24 16:29
Hekate
 
 
 
-Przeszkodziłam?- spytałam patrząc na ogiera
-Nie, znaczy...- Imera także wstała
-Mówiłam ci coś- spojrzałam na siostrę z wyrzutem
-Porozmawiajmy na zewnątrz- Imera podeszła do mnie łapiąc mnie lekko za grzywę, wyszłyśmy na zewnątrz
-Wytłumacz mi to, pomyśl chociaż trochę o źrebaku- zaczęłam pierwsza
-Nie rozumiesz, on...mi się naprawdę spodobał, ale...
-Ale co?
-Bo on...i tak niedługo umrze- siostra ściszyła nieco głos
-Że co?- myślałam że się przesłyszałam
-Jest chory
-Ty go wykożystujesz
-Wcale że nie
-To jak to jest?
-Chciał chociaż przez te ostatnie miesiące być szczęśliwy, spodobałam mu się no i...on mi chyba też
-Wiesz jaki to będzie ból kiedy on umrze, a ty się zdąrzysz w nim zakochać? co powiesz źrebakowi? tak w ogóle jesteś już w ciąży?
-Tego jeszcze nie wiem...i nie myślałam nad tym co będzie później
-Eh no dobrze...poznasz mnie z nim?
-Tak, chodź- weszłam z siostrą do jaskini
-Nixon chciałabym ci przedstawić moją siostrę, Hekate to Nixon, Nixon to Hekate...moja siostra
-Miło mi- uśmiechnęłam się
-Mi też- wstał bo jeszcze przed chwilą leżał
-Siostra powiedziała że jesteś chory- powiedziałam, Imera szturchnęła mnie
-Powiedziałaś jej?
-Tak...
-Dlaczego nie dołączysz do stada?- spytałam
-Po co? i tak niedługo umrę, a pozatym jestem słaby, nienadaję się tam
-Dlaczego tak myślisz? nasi rodzice cie przyjmą
-To wy jesteście córkami przywódców?
-Tak, przecież stado jest duże, myślisz że ktoś będzie akurat zwracał uwagę na ciebie?
-Ogier powinien być silny, a ja? tracę siły...
-A bo byłbyś pierwszy...nie ty jeden i ostatni taki w stadzie
-I tak woglę nie dołańczać...
-To może poznam cię z Lonanem?
-Z kim?
-Z moim partnerem- Imera i Nixon spojrzeli na siebie
-No dobrze...- powiedział nieco niezdecydowany
-Świetnie- uśmiechnęłam się
 
 
 
Lonan
 
 
 
Czekałem na Hekate nad wodospadem, nie ukrywam że martwiłem się o nią, szczególnie teraz kiedy jest w ciąży, wcześniej jak szła gdzieś sama aż tak się nie martwiłem, bo wiedziałem że da sobie sama radę, ale teraz? na tego źrebaka czekałem tak jak na żadnego innego którego mam, już mnie nie obchodziło czy to będzie klaczka czy ogierek, byle tylko było moje i Hekate
-Lonan- odrazu wstałem kiedy usłyszałem głos Hekate, odwróciłem się, ukochana szła z siostrą i...jakimś ogierem, któy nie wyglądał mi na w pełni zdrowego
-Kto to?- spytałem
-Powiedzmy że to taki jakby partner Imery- pierwsza odezwała się Hekate, Imera spojrzała na nią nieco dziwnie
-Cześć- podszedłem do ogiera- jestem Lonan
-Nixon
-No widzę że rodzinka się powiększa- uśmiechnąłem się- może nasz źrebak będzie miał kompana do zabawy- spojrzałem na Imere
-Zobaczy cię- wtrąciła Hekate patrząc na siostrę jakoś tak dziwnie, zapadła jakaś taka dziwna cisza, nikt z nas się nie odzywał
-A stado o nim wie?- spytałem przerywając ciszę
-Nie...- odpowiedział Nixon
-To może chociaż powiedźcie rodzicom o tym że on tutaj jest- zaproponowałem
-Lepiej nie- Imera podeszła bliżej Nixona, nie rozumiałem ich, oni obydwoje się dziwnie zachowywali
-To może...jak nic nie macie do roby to pójdziemy na spacer?- spytała Hekate, w sumie nie przeszkadzało mi to, bo z chęcią poznam tego Nixona.
 
 
 
Imera, Feliza [ zima999 ] ^^Dokończ^^
 
 
<