Konflikt cz.28- Od Gaspara/Nike

2015-06-20 22:59
-Nike!- krzyknąłem na jej widok
-Zostaw mnie!- krzyknęła podnosząc się gwałtownie, zaraz po tym upadła
-Co w ciebie wstąpiło?- podbiegłem do niej, ale odrazu się odemnie odsuneła
-Nie rozumiesz? zabiją cię a do tego mogę też ja zginąć, przez to...- Nike wskazała do naszyjnik- może go zdjąć tylko Dario...
-Ty żartujesz?
-Nie, proszę cię...idź stąd- teraz to już błagała, patrzyłem na nią zdezorientowany
-Będę w okolicy- powiedziałem odchodząc, schowałem się w krzakach kilkanaście metrów dalej, zauważyłem że w jej stronę idzie Dario
-I po co było wychodzić?-zaśmiał się, złapał ją za grzywę i postawił na nogi, Nike ledwie stała, podkulała ranną nogę
-Boli- powiedziała
-Zaraz będzie jeszcze mocniej, idziesz, już!- wrzasnął, puścił ją i popchnął tak mocno że upadła na ziemię, a kiedy nie mogła się podnieść, złapał ją za ogon i zaczął ciągnąć po ziemi, nie wytrzymałem i wybiegłem zza krzaków, popędziłem w jego stronę
-Zostaw ją!- rzuciłem się na niego, odrazu przeszliśmy do walki, zacząłem wygrywać ale przybiegli jego znajomi, powalili mnie na ziemię
-Nie! proszę...- Nike uniosła się na przednich nogach
-Pamiętasz jaka była umowa? on wrócił, wię należy się kara- uśmiechnął się szyderczo, gdyby oni mnie nie trzymali to ten uśmieszek zniknąłby z jego pyska, jakby tylko w niego dostał
-On już tutaj nie przyjdzie- Nike spojrzała na mnie, nie mogłem od tak ją zostawić, nie mogę
-Ja nie daję drugiej szansy, nikomu- Dario kopnął mnie w zad, akurat tutaj miałem najgłębsze rany, krzyknąłem z bólu po drugim uderzeniu
-Teraz sam się tobą zajmę- powiedział, kiedy oni mnie trzymali, on okładał mnie kopytami, po głowie, brzuchu, szyji i zadzie, pierwszy raz jakiś ogier doprowadził mnie do takiego stanu, zazwyczaj to ja miałem przewagę nad innym ogierem, to ja zawsze byłem ten większy i silniejszy, ale nigdy nie walczyłem nie fair, ale ich to najwyraźniej nie obchodziło. 
Kiedy już leżałem we krwi, zostawił mnie i zabrał Nike, oni też odeszli, rzucili jeszcze na mnie jakieś suche gałęzie, ich cienkie gałązki wchodziły w moje rany drażniąc je, udało mi się jakoś wstać, nogi na szczęście mam całe, nie połamał mi ich kiedy kilka razy w nie uderzył, oparłem się o drzewo, zostawiłem na nim swoją krew...no tak, teraz to jestem łatwą zdobyczą dla drapieżników.
-Gaspar?- usłyszałem znajomy głos, odwróciłem głowę, za mną stała Eureka
-Eureka...pomóż mi- osunołem się na ziemię, podbiegła do mnie
-Kto ci to zrobił?
-Ci którzy porwali mi Nike...najgorsze jest to że jej zagrozili, że mnie zbiją, ma też naszyjnik przez który może umrzeć...
-Wiesz co...chodź- Eureka pomogła mi się podnieść, jak na klacz ma dużo siły
-Udźwigniesz mnie?
-Tak, spokojnie jestem dość silną klaczą
-Nie wątpię
-Pomogę ci opatrzyć rany...pozatym pomogę ci ją odzyskać
-Na prawdę....ale jak?
-Mam swoje sposoby...nie wiem czy mogę ci powiedzieć
-Możesz, zatrzymam to dla siebie
-Posiadam pewną moc, chociaż nie wiem czy można to tak nazwać, to skomplikowane, to tak jakby magia ale w innej postaci, niby to magia ale umiem to od chwili narodzin
-Na czym ona polega?
-Mogę uleczać, hipnotyzować, przenosić rzeczy siłą umysłu, chodzić w czasie, do przodu i do tyłu, przenosić się z miejsca na miejsce i wiele innych rzezy
-Czyli kilkanaście mocy w jednej?
-Tak jakby
-Zabierz mnie do niej...
-Nie wiem czy dam radę, nie znam terenu...
-Może pomyśl o niej...
-Dobrze- Eureka zamknęła oczy, po chwili poczułem się jakoś dziwnie, pojawiło się jasne światło, naglę znaleźliśmy się w jakiejś ciemnej jaskini
-Gaspar?- usłyszałem głos Nike
-Nike, to ty?- spytałem, Eureka oświetliła swoją mocą jaskinię
-Jak się tutaj znaleźliście?- Nike spojrzała na Eurekę
-Eureka posiada taką moc, możemy stąd uciec
-A wisor?
-Pomogę ci go zdjąć...- Eureka podeszła do Nike, naszyjnik się zaświecił i naglę zamienił się w pył, wyglądało to tak, jakby się spalił, na sierści Nike został tylko mały ślad po czarnym pyle.
-Idą tutaj- Eureka spojrzała na zamknięte wejście- złapcie się mojej grzywy- zrobiliśmy tak jak powiedziała, po kilku sekundach byliśmy już przy granicach Zatopi
-Jest ich więcej, idąc już po was- ostrzegła nas
-Uciekamy- spojrzałem na Nike
-Może pomogę?
-Nie wiem czy będziesz jeszcze potrzebna- powiedziała Nike
-Zawsze sie do czegoś przydam, wiem że należycie do stada, i tak tam nie dołącze bo mam swoje, ale nie chcę was zostawić samych sobie
-Niech idzie
-Miałam ci jeszcze opatrzyć rany- przypomniała mi
 
 
 
Nike [ zima999 ] ^^Dokończ^^
 
 
 
<