Powrót cz.46 - Od Imery,Felizy/Hekate

2015-06-20 09:01
Od Imery
Jakie to było zdziwienie co dla niektórych, kiedy Hekate ogłosiła to przy całej rodzinie. Ci co nie znali Lonana, a prawie wszyscy o nim słyszeli, podeszli żeby się przedstawić, wśród nich były pewnie jakieś małe wyjątki, na pewno ktoś z naszej rodziny chciał dać mu jednak szanse. Dla reszty dziwnie to wyglądało, widziałam to po ich minach, większość chyba była obojętna, albo nie chciała pokazywać po sobie niechęci do przyszłego partnera mojej siostry. Inni patrzyli na Lonana, prawie tak jak ja kiedyś, kiedy nie chciałam go tutaj. Hekate, przedstawiła mu wszystkich tych którzy nie podeszli by to zrobić, tym czasem ja patrzyłam na każdego, myśląc o tym jak bardzo się zmienili, kiedy ostatnio ich widziałam. Ja także słuchałam siostry, ale tylko wtedy gdy Hekate pytała jak kto się nazywa, chodziło o nowych członków rodziny, a raczej tych których nie miałyśmy okazji poznać. Nie sposób było jednak zapamiętać wszystkich, bo o niektórych już nawet zapomniałam. Najlepiej z całej rodziny znałam moją siostrę, rodziców i dziadków, tak, ich znałam lepiej niż nawet pozostałe rodzeństwo, co trochę mnie bolało, bo w końcu jesteśmy rodzeństwem i powinniśmy trzymać się razem.
- Rodziców i moją siostrę bliźniaczkę już znasz... - skończyła po kilkunastu minutach. Zapadło milczenie, jakby nikt nie miał o czym mówić.
- Myślę że skoro Lonan, wszystkich już zna po imieniu to może opowiedzcie co u was, w końcu to spotkanie rodzinne - dodała Hekate. Przełknęłam ślinę, ja tam wolałam nic nie mówić o tym co zrobiłam, co się stało. Nikt w sumie nie mówił o złych rzeczach, każdy wspominał tylko szczęśliwe chwilę, typu że urodziły mu się źrebaki. Niektórzy jednak milczeli, nie wtrącając się do rozmów. Widać że mieli jakiś problem, albo tak jak ja po prostu słuchali. Nagle rozmowa potoczyła się na temat par. Poruszyła ją Saphira mówiąc jaką ostatnio niespodziankę sprawił jej Eragon. Inni zaczęli się też chwalić tym jak im się powodzi. Hekate oczywiście zaczęła opowiadać o Lonanie, szybko jednak przerwała jej Astra, mówiąc że muszą już iść.
- Teraz ? Nie minęło nawet pół godziny - oburzyła się Hekate, Astra szepnęła coś do Antoniego, po chwili rozszedł się jakiś szmer po stadzie.
- Chyba chodzi o Lonana - szepnęłam, słysząc pojedyncze słowa, siostra chyba też je słyszała.
- To ma być spotkanie rodzinne ?! Zamierzacie obrażać Lonana ?! - krzyknęła nagle Hekate, wszyscy zamilkli: - No, dalej co macie do niego ?! Mówcie !
- Hekate spokojnie. - powiedział Lonan.
- Porwał cię, tak długo cię nie widzieliśmy - odezwał się pierwszy Hielo.
- Ale mu wybaczyłam i teraz się kochamy, jasne ?
- Nie mam nic przeciwko, ale chyba nie muszę go lubić ?
 
Kilka minut wcześniej
 
Od Felizy
Zawróciłam do stada, nieco mi już przeszło, ale czułam jeszcze w sobie gniew. Nagle pojawiły się demony, szepcząc mi coś na ucho. Dzięki temu co mi powiedziały, miałam doskonałą okazje żeby teraz się na kimś wyżyć. Prawdopodobnie nie będzie już drugiej takiej szansy.
- Gdzie jest ? - spytałam, uśmiechając się szyderczo.
- Nad wodospadem - odpowiedział jeden z demonów, kazałam im odejść, z resztą i tak nie lubiłam, kiedy pojawiały się same. Szybko doszłam na miejsce, dzieliło mnie zaledwie kilka kroków. Od razu zauważyłam tą klaczkę, o której mówili. Tak jak wspomnieli leżała samotnie nad wodą, patrząc na wodospad.
- Ciekawe jak długo uda im się ją ukrywać - powiedziałam sama do siebie szeptem, podchodząc do niej po cichu. Już chciałam powiedzieć jej że teraz jej rodzinka jest na spotkaniu rodzinnym, a ją postanowiła ukryć przed wszystkimi, ale zauważyłam że mała płacze. Niby zwykłe łzy, ale zrobiło mi się jej żal. To było trochę dziwne, nigdy nie czułam takiego uczucia w stosunku do kogokolwiek. Po za tym nawet nie wiedziałam jaki był powód jej łez, skoro nie wiedziała że tylko jej nie było dane poznać własnej rodziny, to o co innego mogło chodzić ?
- Kim jesteś ? - nagle mnie zauważyła, przestraszyła się nieco na mój widok.
- A nie ważne, przyszłam napić się wody - jednak jej o niczym nie powiem, nie sprawie jej bólu jak planowałam.
- Ja jestem Lonely. - przedstawiła się.
- Mało mnie to obchodzi - pochyliłam pysk nad wodą, klaczka odeszła w swoją stronę. Po jakimś czasie widziałam ją już jak bawi się z innymi źrebakami. W sumie sama też mogłabym mieć źrebaki, nigdy ich nie miałam, a przez tyle wcieleń już przechodziłam. Byłam ciekawa jak to jest być matką, moi rodzice nie dali mi co prawda za dobrego przykładu.
- Co tak na nie patrzysz ? Teraz im planujesz coś zrobić ? - zaskoczył mnie nagle Fred, gdy obserwowałam źrebaki.
- Fajnie byłoby gdybyśmy postarali się o jakieś źrebaki - uśmiechnęłam się do niego, roześmiał się.
- Ty i źrebaki ? Będziesz idealną matką, nie ma co nawet o tym dyskutować - powiedział ironicznie.
- A ty byś był doskonałym ojcem - dodałam, ignorując jego ironie.
- Zabiłaś Defy ! I myślisz że po tym będę z tobą ?! - krzyknął, odchodząc.
- Jak zawsze taki sam ! Drugi raz zabije ci twoją matkę !
- Ja nie mam matki - odwrócił się na chwilę, będąc już kilka kroków ode mnie.
- Nie masz ? A to ciekawe, nie pamiętasz przypadkiem klaczy, która cię przygarnęła ? - moje słowa aż go zatrzymały.
- Skoro tak, to pożegnaj się już z tym stadem - zawrócił.
- Jak szepniesz im choć słowo to zabije ją od razu, demony nie mają problemu z sekundowym przemieszczaniem się ! - pobiegłam za nim. Nie przewidziałam jednak że się na mnie rzuci, przygniatając do ziemi.
- Chcesz coś zrobić mojej matce tak ?! Nie dość ci już jak mnie skrzywdziłaś ! - zaczął mnie dusić, myślał że ze mną wygra, nic z tego, przywołałam do siebie demony. Fred zeskoczył ze mnie, jakby przewidział mój ruch i pobiegł w stronę stada. Odpuściłam, łapiąc po woli oddech, kazałam tylko jednemu duchowi go śledzić.
 
 
Hekate (loveklaudia) dokończ
 
 
<